Jedną z ważniejszych zasad jest niezmuszanie dziecka do jezdnia. Mówi się, że to my, rodzice, decydujemy o tym co i kiedy zje dziecko, a ono czy i w jakiej ilości.
Naszym zadaniem jest zapewnianie dostępu do pięciu zdrowych i odżywczych posiłków każdego dnia. Dzięki temu będzie mogło zaspokoić swój apetyt odpowiednimi produktami.
Jeśli wprowadzasz warzywa, owoce lub inne nowe produkty rób to stopniowo łącząc je w potrawach, które lubi Twoje dziecko.
Warto mieć na uwadze też zjawisko neofobi. Występuje najczęściej u dzieci pomiędzy 2 a 5 rokiem i objawia się niechęcią do próbowania nowych pokarmów i nieznanych smaków. Skutecznym sposobem radzenia sobie z tym zjawiskiem jest wielokrotne podawanie dziecku nielubianych pokarmów (jednak bez przymusu). Tak, aby wkrótce nowe smaki stały się codziennymi.
Najważniejszy jest przykład z góry, czyli nasza postawa do jedzenie. Dzieci są chłonne jak gąbka i czerpią wzorce z dorosłych. Jeśli sami będziemy pielęgnować zdrowe nawyki, z pewnością łatwiej będzie nam przekonać do nich dzieci.
Koktajl przywołuje miłe wspomnienia ciepłych, słonecznych dni. To sprawka świeżych, polskich owoców, z których najczęściej jest przygotowywany. Przynajmniej u mnie w domu :) Uwielbiam połączenie truskawek z bananem, malin ze szpinakiem i owoców leśnych z maslanką. MNIAM!
Co począć zimą, gdy brak truskawek, a mrożonki odstraszają ceną?
Postawić na owoce charakterystyczne dla tej pory roku i z nich przygotować pożywne i pyszne smoothie. Moimi faworytami są:
Mango lassi
Z mango lassi pierwszy raz zetknęłam się w indyjskiej knajpie i od razu pokochałam ten kremowo-owocowy smak. Mango lassi idealnie łagodzi ostrość hinduskich potraw i świetnie nadaje się także do gaszenia pragnienia. Zwłaszcza, gdy podamy go z kostkami lodu.
Koktajl karob-banan
Karob jako pierwsza przedstawiła mi koleżanka ze studiów, dzięki Kasiu :) Przygotowała na jego bazie wegańską nutellę! Jak tylko znajdę przepis w swoich notatkach to z pewnością się nim z Wami podzielę. Karob jest swietnym substytutem kakao. Chociaż i ono idealnie łączy sie ze smakiem banana. Ten zimowy koktajl to bogactwo magnezu, potasu i błonnika.
Smoothie z tofu, awokado i mleka sojowego
I mój kolejny faworyt, w sam raz dla wegan i bezglutenowców. Połączenie zdrowych kwasów tłuszczowych z awokado i pestek dyni oraz witamin z grupy B i fitoestrogenów z tofu i mleka sojwego tworzy kompozycję idealną dla każdej kobiety.
A jaki są Wasze ulubione zimowe koktajle? :)
Dieta bezglutenowa. Jednych przeraża, innych ciekawi, a dziś już z pewnością znajdą się tacy, których ta fraza irytuje.
Gluten jest składnikiem pokarmów (konkretnie białkiem zbożowym) najczęściej wykluczanym z jadłospisu w minionym roku! To jeden z ważniejszych powodów, dla których warto debatować na temat zasadności tej modyfikacji.
Wczoraj przeczytałam kontrowersyjny (obalający mit o dobroczynym działniu diety bezglutenowej) artykuł odnośnie słuszności wprowadzanie diety bezglutenowej bez prawidłowej diagnostyki w gabinecie lekarskim. I jako dietetyk czuję obowiązek sprostowania, wyjaśnienia i zaprezentowania własnej opinii w tym temacie :)
Autor owej publikacji obciąża odpowiedzialnością za modę na dietę bezglutenową amerykańskiego gastroenterologa Petera Gibsona, który w 2011 roku opublikował swoje badania. Z doniesień tych wynikało, że gluten szkodzi nie tylko chorym na celiakię, ale także zdrowym. U których w skutek owych badań zdiagnozowano nonon-celiac gluten sensitivity (NCGS), z ang. nadwrażliwość na gluten niebędąca celiakią. Wieści te, z pomocą mediów, rozeszły się lotem błyskawicy wśród populacji łaknącej takich informacji. Z każdym rokiem przybywało osób, deklarujących, że wyklucza gluten z diety.
Jakiś czas później ten sam badacz, który wywołał lawinę nienawiści do glutenu ponownie podjął temat. Nieco zmienił zasady eksperymentu, którym objął 37 osób deklarujących obecność NCGS. Tym razem, kolokwialnie mówiąc, oszukał badanych. Gluten podawany był im tak, aby o tym nie wiedzieli (zarówno oni jak i naukowcy, przygotowujący posiłki). W efekcie na dolegliwości związane z nietolerancją glutenu skarżyli się wyłącznie pacjenci informowani o tym, że otrzymują posiłki zawierające to białko.
Wniosek autora publikacji? Nie ma wystarczających dowodów na to, by pacjenci uskarżający się na NCGS faktycznie nie tolerowali glutenu. Takie zjawisko nazywa się efektem nocebo (przeciwieństwa placebo) - wiedza o tym, że otrzymujemy coś, co może zaszkodzić faktycznie wywołuje negatywne efekty.
Jak jest moja opinia?
Po pierwsze, grupa 37 osób nie jest reprezentatywna dla populacji. W związku z tym nie wolno wyciągać daleko idących wniosków z takiego eksperymentu, a już bez wątpienia nie powinno się brać ich za pewnik. Zasada ta dotyczy zarówno badania z 2011, w którym wskazywano na szkodliwość glutenu, jak i tych nowszych doniesień (obalających poprzednią tezę).
Po drugie, abstrahując od wniosków powyższego badania sami jesteśmy w stanie ocenić jak dieta bezglutenowa wpływa na osoby ją stosujące. I to dla nas kluczowy argument za wdrożenem takiego żywienia. Wielu naszych znajomych po wykluczeniu produktów zbożowych chudnie i czuje się lepiej. Skąd te efekty? Niekoniecznie gluten jest winowajcą złego samopoczucia i nadwagi.
W momencie, gdy decydujemy się na eliminację glutenu z diety zaczynamy bardziej świadomie się odżywiać. Produkty glutenowe są powszechnie dostępnie i stanowią podstawę diety wielu narodów. W związku z tym, jeśli wykluczymy je z codziennego jadłospisu jesteśmy zmuszeni znaleźć a1ternatywne zboża bezglutenowe. Zaliczamy do nich zboża takie jak: gryka, proso, kasza jaglana, quinoa, amarantus, kukurydza, ryż, czyli produkty niezwykle zdrowe i bogate w błonnik pokarmowy, cenne składniki mineralnie i witaminy. Ponadto indeks glikemiczny wielu z nich jest niższy niż produktów pszennych. Jedzeni potraw przygotowanych z tych zbóż to z pewnością jedna z przyczyn utraty wagi na diecie bezglutenowej. Ponadto osoby eliminujące gluten doskonale wiedzą jakie są jego inne (oprócz zbożowych) źródła i w związku z tym wykluczają także wysokoprzetworzoną żywność (batony, słone przekąski, produkty instant, przetwory mięsne). To jej nadmierna konsumpcja jest jedną z głównych przyczyn nadwagi i otyłości.
Zatem staranny i przemyślany wybór produktów, dbałość o skład oraz jakość posiłków, samodzielne ich przygotowywanie sprawia, że jemy znacznie zdrowiej i „chudziej”.
Jakie widzę zagrożenia w pochopnym wykluczaniu glutenu?
Otóż istnieje duże ryzyko niezbilansowania diety, zwłaszcza na początku, gdy osoba „raczkuje” w temacie. Wymaga to wiele cierpliwości, dyscypliny i sporej wiedzy co, czym i w jakiej ilości zastępować. Co jest w stanie zapewnić nam błonnik pokarmowy ze zbóż (inne frakcje niż te występujące w owocach i warzywach), dostarczyć cenne witaminy z grupy B oraz składniki mineralne. Dlatego wszystkim początkującym polecam konsultację z dietetykiem lub drążenie tematu i szukanie wiarygodnych źródłem informacji o tym jak bilansować dietę.
Widzę jeszcze jedno poważne zagrożenie. Zrzucanie odpowiedzialności za dolegliwości żołądkowo-jelitowe na nietolerancję glutenu może przyćmić faktyczne problemy zdrowotne. Dlatego jeśli cierpimy na wzdęcia, bóle brzucha, biegunki ZDIAGNOZUJMY PRZYCZYNĘ W GABINECIE GASTROENTEROLOGA!
Nietolerancja glutenu to faktyczna jednostka chorobowa, którą należy potwierdzić specjalistyczną diagnostyka ukierunkowaną na konkretne badania.
Cytując Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej: „Nadwrażliwość na gluten to przypadki nietolerancji glutenu, w których w oparciu o badania diagnostyczne wykluczono celiakię (uzyskano negatywny wynik przeciwciał) oraz alergię na pszenicę (brak podwyższonego poziomu przeciwciał IgE) oraz w których brak jest zaniku kosmków jelitowych, a pomimo tego spożycie glutenu (sprawdzone podczas prowokacji) powoduje niepożądane objawy u pacjenta.”
Leczenie dietetyczne pacjentów z nietolerancją glutenu nie różni się od postępowania w przypadku celiakii czy alergii na pszenicę. Różnice polegają TYLKO na tym, iż w przypadku celiakii dieta obowiązuje chorego przez całe życie, zaś w przypadku alergii i nadwrażliwości na gluten dieta może być stosowana czasowo.
Polecam Waszej uwadze także jeden z moich ostatnich artykułów:
http://www.dietmap.pl/pl/porady-dietetyka/czy-gluten-jest-moim-wrogiem-szesc-oznak-ze-mozesz-go-nie-tolerowac
W środę zaczyna się Wielki Post. Dla wielu to idealny moment na postanowienia, najczęściej dietetyczne. Ja też zachęcam Was do wprowadzenia chociaż jednej pozytywnej zmiany w Waszym żywieniu.
Pamiętajcie, aby odpowiednio się do niej przygotować. Oto mała podpowiedź jak zrobić to w 3 prostych krokach:
Poznaj swoją motywację, najsilniejsza płynie z nas. Jeśli sami postanowimy, że coś zmieniamy, mamy większą szansę na sukces niż w momencie, w którym zrobimy to dla kogoś.
Zastanów się czy jesteś gotowy? Zarówno wielki jak i małe zmiany wymagają poświęcenia nieco uwagi uwagi. Cały proces potrzebuje odpowiedniego czasu, a z naszej strony cierpliwości oraz silnej woli. Jeśli jesteś zdeterminowany do zmiany zastanów się czy udźwigniesz wszystko to, co ta zmiana ze sobą przyniesie. Jeśli w danym momencie zajmują cię inne, bardziej istotne sprawy to znak, że warto odłożyć plany na później
Ustal realny cel i deadline. Potem wytrwale do niego dąż. Miej na uwadze pozytywy, które przyniesie zmiana. To niezły motywator! Np. jeśli to tej pory nie biegałeś, nie oczekuj, że będziesz w stanie robić to codziennie. Lepiej założyć, ze pójdziesz pobiegać raz na dwa dni i trzymać się tego postanowienia.
MOTYWATOR ODE MNIE DLA WAS :) Nie prześpijcie momentu!
Gandhi mawiał:
Jak? W moim wydaniu będzie to przebieżka :)
Wiecie, że bieganie na zewnątrz poprawia nie tylko kondycję, ale także odporność? Jeśli ktoś pójdzie w moje ślady i pobiega, proponuję po joggingu rozgrzać się napojem imbirowym :) Ruch i naturalny antybiotyk to połączenie doskonałe!
Weźcie korzeń imbiru i obierzcie go. Pokrójcie w plastry, zalejcie wrzątkiem, osłodźcie miodem lub syropem z agawy i dodajcie plasterki cytryny. Pijcie jeszcze ciepły!
A czemu imbir jeść warto? Przypominam za pomocą mojej infografiki, któą przygotowałam dla Was juz jakiś czas temu:
Imbir ma niezwykle intensywny aromat, to zasługa zingiberolu (olejku eterycznego), asubstancje żywicowe, w które obfituje (m.in. gingerol i zinferon), odpowiadają za jego palący, gorzkawy smak. Wszystkie te związki cechują właściwości lecznicze.
Jutro tłusty czwartek, czyli największa zmora wszystkich na diecie :) Dlaczego tak ciężko nie skusić się na pączka i czemu apetyt na słodkie rośnie w miarę jedzenia?
Przygotowałam dla Was specjalny artykuł.
http://www.dietmap.pl/pl/porady-dietetyka/czy-paczek-to-zlo
Macie jeakieś sprawdzone przepisy na pączki? Ja zamierzam zrobić pieczone. Może przed ostatkami uda mi się podzielic swoimi kulinarnym dziełem :)
Mniej soli! My dietetycy non stop powtarzamy swoim pacjentom, aby solili jak najmniej. Nie solenie wychodzi na zdrowie, ponieważ oddala ryzyko rozwoju nadciśnienia tętniczego, zmniejsza zachorowalność na nowotwór żołądka i pozwala pozbyć się obrzęków, które powodują nadwagę.
O ile rozkazy, nakazy i zakazy są proste do sformułowania, o tyle przestrzeganie ich sprawia nie lada problem.
Jak zatem mniej solić?
- Zacznijmy od wyeliminowanie przetworzonej żywności. Słone przekąski, zupki instant i kostki rosołowe to czysta sól, tylko trochę zabarwiona kolejnymi dodatkami :)
- Podczas gotowania dodawajmy mniej soli do potraw. Nie mus to być drastyczna zmiana, ale zejście w dół o pół łyżeczki pozwoli nam systematycznie odzwyczajać się od soli.
- Pozbądźmy się solniczki ze stołu, przy którym jemy. To pozwoli nam uniknąć nadmiernego dosłania przygotowanych już potraw.
- Przyprawiajmy jedzenie świezymi i suszonymi ziołami. Dizęki temu poznamy zupelni nowy smak tradycyjnych dań.
Oczywiście sól jest nam niezbędna do życia. Jednak WHO zaleca dzienne spożycie na poziomie 5g (tyle soli ile pomieści łyżeczka do herbaty).
Ja zachęcam do szczypty zdrowia, czyli używania jednej z trzech soli:
różowej (himalajskiej), czarnej lub kamiennej (powstałej z wysuszonej wody jezior i mórz).
Sole te nie są czyszczone chemicznie. W zwiazku z tym są źródłem cennych mikroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu.
LOKALNIE, SEZONOWO I EKOLOGICZNIE to dla mnie najważniejsze zasady podczas zakupów żywności!
Kupowanie na lokalnych targach i bazarach pozwala zaoszczędzić czas, pieniądze i wspomagać polskich rolników.
Sezonowe odżywianie się to ukłon w stronę zdrowia, bowiem każda pora roku ma do zaoferowania wyjątkowe dla siebie warzywa i owoce. Jedzenie w zgodzie z naturą to pochwała dawnej diety, wolnej od przetworzonej żywności. Niegdyś jedliśmy tylko to, co byliśmy w stanie zmagazynować (np. kiszonki, warzywa korzeniowe) lub to, co aktualnie hodowaliśmy czy uprawialiśmy. Dzięki temu dieta była różnorodna i bogata w najważniejsze składniki odżywcze.
Zimowe pomidory nijak się mają do wrześniowych. Zarówno pod względem smaku, wyglądu jak i wartości odżywczej. Dlatego w chłodniejsze pory roku nie kupujmy na siłę typowo letnich warzyw czy owoców. Wybierajmy produkty dostępne o tej porze roku (kapusta, owoce suszone), latem możemy śmiało eksperymentować z soczystymi owocami czy warzywami z pól.
Zaglądanie do sklepów ze zdrową żywnością dale nam gwarancję, z zakupiona żywność cechuje się wysoką wartością odżywczą, ma certyfikowaną jakość i jest wolna od GMO czy pestycydów.
Zielone superfoods to jedne z moich ulubionych. Najbardziej cenię właściwości brokułów, natki pietruszki, szpinaku i jarmużu.
To rodzime warzywa, dostarczające przeciwutleniaczy. Czy wiecie, że liczne badania naukowe potwierdziły skutecznosć przeciwutleniaczy pochodzących z żywnosci w profilaktyce niektórych nowotworów?
Ta grupa superproduktów ma wiele cennych właściwosci: oczyszcza krew, wzmaga perystaltykę jelit, wspiera działanie mózgu oraz układu nerwowego.
Dlaczego tak je lubię? Poza świetnym smakiem i doskonałym wpływam na nasz organizm warzywa te są powszechnie dostępne i tanie.
A to jeden z moich ulubionych przepisów z suprfoods:Koktajl z natki pietruszki
Weźcie:
- pęczek natki pietruszki
- 2 gałązki świeżej mięty
- korzeń imbiru (zetrzyjcie jego kawałeczek na drobnej tarce)
- łodygę selera naciowego
- pół limonki
- banana (dla osłody)
- kiwi
- odrobinę oliwy z oliwek
- kruszony lód
Natkę, miętę i imbir połączcie w blenderze i zmiksuje. Dodajcie seler, sok z limonki, obrany banan i kiwi wraz z kruszonym lodem. Zmiksujcie na gładką masę. W szklance skropcie oliwą z oliwek i gotowe.
Pijcie przez grubą słomkę :)
Jak nie ulec pokusom?
Zastanawiacie się jak nie skusić się na pączka lub faworka? Podpowiem Wam, bardzo ciężko ;) A tak naprawdę to chciałam podzielić się refleksją na temat tzw. modelu skandynawskich sobót. Słyszeliście o tym? Według tego schematu możemy wyznaczyć sobie jeden dzień w tygodniu, w którym sięgamy po ulubiony słodycz. U mnie są to z reguły dni weekendowe, kiedy mam okazję do zgrzeszenia.
Pamiętajcie, że może to być jedynie porcja ciasta, batonik, kawałek czekolady lub deser lodowy. Słodka sobota (lub inny, wybrany dzień tygodnia) nie może wiązać się z objadaniem się słodyczami przez cały dzień. Możemy skusić się na słodkie tylko w ramach jednego posiłku, najlepiej po zdrowym śniadaniu lub obiedzie.
Dietetyk też jest człowiekiem i ma swoje słabości. Co prawda u mnie nie są to słodycze, ale jest kilka produktów od jedzenie których nie mogę się powstrzymać.
A jak u Was? Czego nie potraficie sobie odmówić na diecie? :)
Które przepisy z aplikacji DietMap przypadły Wam do gustu, a które zupełnie Wam nie pasują?
Podzielcie się w komentarzach swoimi refleksjami, aby nam dietetykom DietMap, ułatwić komponowanie nowych diet. Tak, aby były jak najbardziej dopasowane do preferencji wszystkich użytkowników :)
Jednym z moich ulubionych, który odkryłam już dawno temu, jest przepis na grillowanego bakłażana i cukinię. Świetny, zdrowy i naprawdę smaczny. Dlatego wprowadziłam go do planów żywieniowych DietMap.
Grillowana cukinia i bakłażan z fetą
Składniki
- średni bakłażan (o wadze 120g)
- średnia cukinia (o wadze 250g)
- około 8-10 pomidorków koktajlowych
- garść kosteczek fata (wybierzcie tę prawdziwą, jej smak jest niepowtarzalny) :)
- garść świeżej rukoli
- łyżka prażonych pestek dyni
- łyżka prażonych nasion słonecznika
- łyżka oliwy w oliwek
- oregano
Ja używam grilla elektrycznego, ale z powodzeniem może zastąpić go tradycyjny piekarnik. Bakłażana myję, kroję w plastry i solę. Odstawiam na 20 minut, aby pozbył się goryczy. Cukinię kroję w plasterki. Warzywa skrapiam oliwą, posypuję roztartym swieżym (lub suszonym) oregano i wrzucam na grilla. Grilluję na złoto. W piekarniku piekę do miękkości (aby warzywa nie wyschły należy dodać więcej oliwy).
Potem układam na talerzu, posypuję fetą, pestkami dyni i nasionami słonecznika. Dodaję świeżutką i aromatyczną rukolę i pokrojone na pół pomidorki.
Dla osób, które się nie odchudzają idealnym dodatkiem będzie sos na bazie oliwy i gęstego octu balsamicznego lub miodowo -musztardowy :)
Taka potarwa to pysznka dawka błonika pokarmowego, likopenu i kwasów tłuszczowych omega 3.
SMACZNEGO!
Chcecie pochwalić się swoimi sukcesami, a może podzilić refleksjami? Jak Wasze postępy w odchudzaniu?
Kto wytrwał w postanowieniach i szykuje kolejne?
Ja zamierzam spróbowac jak najwiecej produktów z grupy superfoods. Wiecie jakie będą najnowsze trendy żywieniowe w 2015? O tym już wkrótce napiszę na naszym portalu.