Autor tego bloga
O mnie
Od 8miesięcy jestem Mamą cudownej Nelki. Chcę dojść do swojej wymarzonej sylwetki, zmienić nawyki żywieniowe. Moim marzeniem jest dawać dobry przykład mojej Córeczce, żeby wiedziała, że aktywność fizyczna oraz zdrowe odżywianie jest świetnym sposobem na życie ;)
Statystyki bloga
Liczba wyświetleń: 3485
Liczba postów: 7
Liczba postów: 7
Sobota, 25 czerwca 2016 | 20:59:14
DZIEŃ PIĄTY - sinusoida
Kolejny dzień diety za mną.... A może powinnam powiedzieć braku diety? Trzymałam się ładnie do momentu meczu... Przyszli znajomi i poległam na całej linii. Jaki z tego wniosek? A właściwie dwa? 1. Mam słabą silną wolę. 2. Jak w domu jest słodkie to na pewno polegnę i coś zjem... Ok. Wiem, nad czym musze popracować. Więc musze się za to zabrać. Systematycznie i małymi kroczkami.
Dzisiaj był reset. Jutro też. Weekend przeznaczam na regenerację. Ćwiczę w poniedziałki, środy i piątki. Jutro może pokręcę hula. Dzisiaj na pewno nie. Zaległam już na kanapie i nie chce mi się tyłka ruszyć. Podchodzę do tego hula hop trochę jak pies do jeża... Z jednej strony kusza mnie efekty po kręceniu, a z drugiej jak przypomnę sobie początkowy ból i te ogromne siniaki , to rezygnuję :D
Jutro musze sobie przeanalizować dietę na najbliższy tydzień i wybrać się na ewentualne zakupy...
Hmm... jesli słodycze sa moim problemem, to może zrobię sobie takie wyzwanie - tydzień bez słodyczy. Jeśli od niedzieli (jutra) do soboty (2.07) nie zjem nic słodkiego, to w niedzielę będę mogła sobie pozwolić na coś... A jeśli jednak zjem w tygodniu. To... hmm... może za "karę" pójde biegać? Nienawidzę tego, więc to na prawdę będzie kara :D
Muszę jeszcze nad tym pomyśleć ;)
Dzisiaj był reset. Jutro też. Weekend przeznaczam na regenerację. Ćwiczę w poniedziałki, środy i piątki. Jutro może pokręcę hula. Dzisiaj na pewno nie. Zaległam już na kanapie i nie chce mi się tyłka ruszyć. Podchodzę do tego hula hop trochę jak pies do jeża... Z jednej strony kusza mnie efekty po kręceniu, a z drugiej jak przypomnę sobie początkowy ból i te ogromne siniaki , to rezygnuję :D
Jutro musze sobie przeanalizować dietę na najbliższy tydzień i wybrać się na ewentualne zakupy...
Hmm... jesli słodycze sa moim problemem, to może zrobię sobie takie wyzwanie - tydzień bez słodyczy. Jeśli od niedzieli (jutra) do soboty (2.07) nie zjem nic słodkiego, to w niedzielę będę mogła sobie pozwolić na coś... A jeśli jednak zjem w tygodniu. To... hmm... może za "karę" pójde biegać? Nienawidzę tego, więc to na prawdę będzie kara :D
Muszę jeszcze nad tym pomyśleć ;)
Serwis internetowy DietMap wykorzystuje pliki cookies, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookies. Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Zastrzeżenia Prawne.
A może lepiej dać sobie jeden dzień właśnie na zjedzenie czegoś słodkiego. Nie mówię o całej blasze ciasta czy pięciu tabliczkach czekolady, ale odrobinę, żeby nie kusiło aż tak bardzo :) Ja mam hula z wypustkami, kręciłam z miesiąc i efektów po tym żadnych nie było... Może kieeeeedyś się znowu skuszę, ale wątpię, że w najbliższym czasie ;)
Czasami lepiej ulec małej pokusie niż później wielkiej :) my kobiety mamy wahania hormonów i czasami takie małe grzeszki są nam potrzebne :) No właśnie jak to jest z tym hh działa czy nie?
Ja też czasami ulegam landrynce, toffi albo gorzkiej czekoladzie. Nawet raz zjadłam kubeczek lodów Oreo, chociaż nie przepadam za lodami. Moja ginekolożka (znamy się od 25 lat!) poucza mnie za każdym razem: "Z hormonami nie ma co walczyć i tak przegrasz." Ale póki mam siły nie chcę się poddać bez walki, a że jedną bitwę oddam walkowerem - nic się nie stanie. Potem stanę do boju silniejsza! Ulegnij, a poznasz wartość swojej diety!